Te pączki to po prostu niebo w gębie....... mięciutkie, delikatne, pachnące no nic dodać nic ująć. To były pierwsze pączki jakie kiedykolwiek robiłam i na pewno zrobię je nie raz. Mąż i syn byli zachwyceni, a w szczególności ten drugi bo najlepszą zabawą było wałkowanie ciasta a potem już samo lukrowanie:) Naprawdę polecam :)
Składniki:
- 500 g mąki pszennej
- 40 g drożdży
- szklanka mleka
- pół szklanki cukru
- 7 żółtek
- cukier wanilinowy
- kilka kropel aromatu rumowego
- 3 łyżki spirytusu
- 3 łyżki soku z cytryny
- 80 g stopionego masła
- 1 kg smalcu lub 1 litr oleju rzepakowego do smażenia (ja użyłam oleju)
Lukier:
- ok.2 szklanek cukru pudru
- ok. 1/4 szklanki gorącej wody
- kilka kropel aromatu rumowego
Wszystkie składniki wymieszać.
Rozczyn:
Mąkę przesiać. Pół szklanki mleka zagotować i zaparzyć nim pół szklanki mąki, odstawić do przestudzenia. Resztę mleka odrobinę podgrzać, przelać do miski i rozrobić w nim drożdże następnie dodać zaparzoną mąkę, 1
łyżeczkę cukru i utrzeć, tak, żeby nie było grudek. Gdy rozczyn jest
za rzadki dodać jeszcze mąkę (tyle by po wymieszaniu rozczyn
przypominał w konsystencji gęstą śmietanę). Przykryć i odstawić w ciepłe
miejsce do wyrośnięcia (na ok. 20-30 minut).
Żółtka ubić na parze z cukrem i cukrem wanilinowym na puszystą masę, na koniec dodać aromat rumowy, wymieszać i odstawić, aby masa przestygła.
Wyrośnięty rozczyn połączyć z przesianą mąką, żółtkami, sokiem z cytryny i spirytusem. Ciasto wyrabiać aż składniki dokładnie się połączą, następnie dodać przestudzone masło i wyrabiać, aż ciasto będzie "odchodzić" od miski/ręki. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1,5 godziny.
Na blat oprószony mąką wyjąc ciasto i rozwałkować je na grubość około 1,5 cm (ciasto jest bardzo delikatne, dlatego dokładnie trzeba oprószyć blat i jego wierzchnią stronę). Kieliszkiem o średnicy 3,5 cm wykrawać pączki i odkładać je na oprószony mąką blat. Pozostawić do wyrośnięcia na 20 minut.
Wyrośnięte pączki smażyć na ciemno złoty kolor w tłuszczu rozgrzanym
do temperatury 165-175°C. Paczki powinny być całe zanurzone w tłuszczu. Ja smażyłam je we frytkownicy, można wtedy opuścić sitko i pączki będą całe zanurzone, natomiast jeśli nie mamy frytkownicy wystarczy nakryć je wypukłą pokrywką mniejszą niż garnek (tak by pokrywka też była częściowo zanurzona w tłuszczu).
Pączki wyjmować na papierowy ręcznik i jeszcze ciepłe zanurzać w lukrze.
Ja cześć posypałam cukrem pudrem, ale te lukrowane na dłużej zachowały swoją świeżość i moim zdaniem dużo smaczniejsze...mniam...
Smacznego :)